Na odrapanych ścianach podwórek i uliczek praskich w sobotę pojawiły się obrazy, które zwykle możemy oglądać tylko w Muzeum Narodowym. Za tym, nietypowym projektem stoi francuski artysta Julien de Casabianca, który podróżuje po świecie i „zapełnia” sztuką miejsca – jego zdaniem – potrzebujące kulturalnego ożywienia.
Twórczość Francuza polega na „przenoszeniu” najbardziej znanych obrazów z najważniejszych muzeów danego miasta na mury budynków w najbardziej zaniedbanych dzielnicach.
Jak to robi? Najpierw wybiera się do muzeum lub galerii, robi zdjęcia najlepszych dzieł, potem drukuje je i nakleja na ściany. Jego akcje odbywały się m.in.: w Belo Horizonte, Paryżu czy amerykańskim Portland.
Tym razem Casabianca odwiedził Muzeum Narodowe w Warszawie. Sfotografował „Hamleta Polskiego” Jacka Malczewskiego, „Portret Henryka Walezego” Francoisa Quesnela czy „Żydówkę z pomarańczami” Aleksandra Gierymskiego. Wydruki przykleił na ścianach kamienic w okolicy Stalowej, Małej i Inżynierskiej.
Akcja może być świetną inspiracją dla kreatywnych działań promocyjnych. Ciekawe, że Muzeum Narodowe nie wpadło wcześniej na taki sposób promocji. Owszem, wcześniej już m.in. firma NIKE ożywiała miejskie ściany, jednakże wciąż tego typu działania są rzadkością. Otwarte galerie? Pomysł z głową i korzyścią. Kolejną inspiracją może być także łódzki festiwal murali (http://www.urbanforms.org/) Czy to nie pomysł na promocję producentów farb i lakierów?