Potraficie jeszcze wyobrazić sobie świat bez reklam? Dziś taka wizja jest całkowicie nierealna, a reklamy wdzierają się w każdą dziedzinę życia.
Jedna z bohaterek książki Matthew Mathera „Kroniki Atopii” podczas wizyty u lekarza usłyszała, że reklamy są jedną z przyczyn stresu i lęku. Doktor zaordynował jej eksperymentalny lek, który był w istocie systemem rozszerzonej rzeczywistości. Rozwiązanie to pozwoliło pacjentce korzystać z blokady, nałożonej na postrzegany przez nią świat. Spacerując po mieście nie widziała krzykliwych billboardów, ekranów, szyldów, citylightów. Zniknęły reklamy zewnętrzne, telewizyjne, nawet prasowe. Zostały po prostu „wyłączone”.
Wizja opisana przez pisarza jest nie tylko interesująca, ale i kusząca. Bardzo prawdopodobne, że takiego rozwiązania skorzystałoby wiele osób. Spora część zapłaciłaby nawet za możliwość blokowania reklam wszelkiego rodzaju. Dlaczego? Bo wdzierają się coraz głębiej i obejmują kolejne dziedziny życia.
Idę do bankomatu, widzę reklamy w oczekiwaniu na pieniądze. Pal licho, że płacę za kartę debetową czy kredytową. I tak muszę na nie patrzeć. Wybieram się do kina? Czeka na mnie, co najmniej 20-minutowy seans reklamowy. Za bilety zapłaciłem, nie mam jednak wyboru. Mogę ewentualnie specjalnie się spóźnić. Niestety kino nie informuje, jak długo będzie trwał blok reklamowy przed filmem. Jadę komunikacją miejską i spoglądam przez okno? Często jest to utrudnione, bo świat przesłaniają mi plakaty. Wsiadam do pociągu? Bardzo prawdopodobne, że wagon będzie oklejony różową reklamą jednego z operatorów komórkowych, a widok zostanie ograniczony. Włączam telewizor? W trakcie oglądania programu będę musiał przeżyć wiele kilkunastominutowych bloków, głównie z reklamami leków na wzdęcia czy grypę. Tymczasem telewizji również nie oglądam za darmo. O wszechobecnych szyldach i billboardach, które szpecą polskie miasta nawet nie wspominam. Pokażę je nieco niżej.
Reklamy są wszędzie. Także lub przede wszystkim w sieci. W przeciwieństwie do innych kanałów, Internet ma jedną przewagę. Pozwala zablokować wyświetlanie treści marketingowych. Są AdBlocki (ok, coraz mniej skuteczne), rozszerzenia blokujące skrypty, jest natywne blokowanie reklam w przeglądarce Opera. Powyższe rozwiązania pomagają uporządkować cyfrowy chaos. Zresztą w tym przypadku oglądanie reklam to rodzaj pewnej niepisanej umowy: dostajesz za darmo treści, patrz na reklamy. Czy ten model ma sens, to już materiał na inny tekst.
Z raportu SMG wynika, że w 2015 r. tylko polski rynek reklamowy był warty 7 miliardów 647 milionów złotych. Oczywiście najszybciej rozwijała się reklama w Internecie. Zanotowano w tym segmencie wzrost rzędu 10,7 proc. rok do roku. Największy udział w reklamowym torcie miała telewizja (52,3 proc.). Na drugiej pozycji plasowały się wspomniane już działania marketingowe w sieci (23,3 proc.). Niżej znalazły się: radio (8,4 proc.), outdoor (5,8 proc.), magazyny (5,2 proc.), dzienniki (3,7 proc.), kina (1,4 proc.).
Co pokazują procenty i liczby? Że reklamowy kąsek jest zbyt łakomy, by branża skapitulowała przed pojedynczym użytkownikiem, w pocie czoła instalującym rozszerzenia w swojej przeglądarce czy aktywistą walczącym ze szpetotą reklamową.
więcej na : http://www.spidersweb.pl/2016/05/swiat-bez-reklam.html